Do wykazu firm zakładanych radzę podłączyć ilość firm upadających. Wtedy obraz będzie pełniejszy. Połowa firm nie dożywa drugich urodzin. To są właśnie przedsiębiorcy o jakich piszę a są ich setki tysięcy. Oczywiście można wyciągnąć kilku piekarzy, kamieniarzy oraz Bagsika z Gąsiorowskim i Lecha Grobelnego, którzy są bardzo medialni i walnąć wszystkich przedsiębiorców w czambuł.
Przeciętny przedsiębiorca to nie człowiek z Jaguarem zatrudniający 100 osób na czarno i jeszcze płacący po terminie. To zazwyczaj harujący rzemieślnik z góra jednym pomocnikiem ledwo wiążący koniec z końcem. No ale jego nie ma co żałować – bo przecież są aferzyści.
Zupełnie nie rozumiem podejścia – walmy w czambuł całą grupę ludzi bo zdarzają się tam zgniłe jabłka. Sam Pan pisze, że przedsiębiorcy muszą się często liczyć ze złą opinią. Pytanie po co? Komu to służy? Jaki z tego pożytek? Gdyby podejście do przedsiębiorców było takie jak w USA myślę, że więcej z tego byłoby dobrego. a nie mam jednoznacznej opinii o zmianie ZUS dla przedsiębiorców. Tym, którym idzie kiepsko mogłoby to nawet pomóc. Tym którym idzie dobrze – nie zaszkodzi. Oczywiście jest cała masa problemów, ko których Pan wspominiał (jeszcze dodałbym – rozliczanie zakumulowanych strat).
Co do punktu 4 trochę bym się przyczepił – licząc od brutto rzeczywiscie jest tak jak Pan pisze. Jednak prawda jest taka, że zatrudniając bierze się pod uwagę to co się płaci w sumie. Innymi słowy gdyby nie było składki po stronie pracodawcy to pensja byłaby o tyle wyższa (tudzież nastapiłby jakiś podział korzyści) bo to tyle ile pracownik i tak kosztuje. Te całe składki po stronie pracownika/pracodawcy to tak na prawdę tylko księgowy trik mający zamazywać rzeczywistość. Jesli składka byłaby ustalana na podstawie ubiegłorocznego zeznania podatkowego, to może sie zdarzyć że przy ubiegłoroczych wysokich dochodach, a znacznym spadku dochodów w roku bieżącym prowadzący dzialalność nie byłby w stanie zapłacić składki. Na moim przykładzie. Jestem eksporterem, w latach 2007-2008 kurs EUR spadł o ok 30%, czyli moje przychody również spadły a dochód w 2008 z tego powodu obniżył sie o 25% w porównaniu z 2006 rokiem. Gdyby przyszło mi płacić ZUS wyliczony na postawie dochodu z poprzednich lat, prawdopodobnie zabrakło by mi środków na zapłatę.
Podobnie z wszystkimi płacącymi kartę podatkową czy ryczałt. Jak tym „przedsiębiorcom” ustalić dochód czyli podstawę do wyliczenia składki. Czy jakiś urzędnik w ministerstwie ma decydować o tym , ile (jego zdaniem) zarabia stolarz w Wólce Malej?
Co do pkt.4, chodziło mi o to, żeby wykazać że od takiej samej podstawy(dochodu brutto) pracownik z własnej kieszeni zapłaci mniej, niż osoba prowadząca dzialalność.
Zgadzam się, że nieprzedsiębiorca przedsiębiorcy nie zrozumie. Ryzyko i wkład pracy jest olbrzymi i nieporównywalny z etatem. Jednak nieodrzucałbym argumentów mrx tylko dla tego, że najprawdopodobniej nie jest przedsiębiorcą. Tacy komentatorzy są tu bardzo cenni – pozwalają oni przedsiębiorcom takim jak my lepiej poznać sposoby myślenia drugiej strony i możliwe, że wypracować wspólne stanowisko.
Przeciętny przedsiębiorca to nie człowiek z Jaguarem zatrudniający 100 osób na czarno i jeszcze płacący po terminie. To zazwyczaj harujący rzemieślnik z góra jednym pomocnikiem ledwo wiążący koniec z końcem. No ale jego nie ma co żałować – bo przecież są aferzyści.
Zupełnie nie rozumiem podejścia – walmy w czambuł całą grupę ludzi bo zdarzają się tam zgniłe jabłka. Sam Pan pisze, że przedsiębiorcy muszą się często liczyć ze złą opinią. Pytanie po co? Komu to służy? Jaki z tego pożytek? Gdyby podejście do przedsiębiorców było takie jak w USA myślę, że więcej z tego byłoby dobrego. a nie mam jednoznacznej opinii o zmianie ZUS dla przedsiębiorców. Tym, którym idzie kiepsko mogłoby to nawet pomóc. Tym którym idzie dobrze – nie zaszkodzi. Oczywiście jest cała masa problemów, ko których Pan wspominiał (jeszcze dodałbym – rozliczanie zakumulowanych strat).
Co do punktu 4 trochę bym się przyczepił – licząc od brutto rzeczywiscie jest tak jak Pan pisze. Jednak prawda jest taka, że zatrudniając bierze się pod uwagę to co się płaci w sumie. Innymi słowy gdyby nie było składki po stronie pracodawcy to pensja byłaby o tyle wyższa (tudzież nastapiłby jakiś podział korzyści) bo to tyle ile pracownik i tak kosztuje. Te całe składki po stronie pracownika/pracodawcy to tak na prawdę tylko księgowy trik mający zamazywać rzeczywistość. Jesli składka byłaby ustalana na podstawie ubiegłorocznego zeznania podatkowego, to może sie zdarzyć że przy ubiegłoroczych wysokich dochodach, a znacznym spadku dochodów w roku bieżącym prowadzący dzialalność nie byłby w stanie zapłacić składki. Na moim przykładzie. Jestem eksporterem, w latach 2007-2008 kurs EUR spadł o ok 30%, czyli moje przychody również spadły a dochód w 2008 z tego powodu obniżył sie o 25% w porównaniu z 2006 rokiem. Gdyby przyszło mi płacić ZUS wyliczony na postawie dochodu z poprzednich lat, prawdopodobnie zabrakło by mi środków na zapłatę.
Podobnie z wszystkimi płacącymi kartę podatkową czy ryczałt. Jak tym „przedsiębiorcom” ustalić dochód czyli podstawę do wyliczenia składki. Czy jakiś urzędnik w ministerstwie ma decydować o tym , ile (jego zdaniem) zarabia stolarz w Wólce Malej?
Co do pkt.4, chodziło mi o to, żeby wykazać że od takiej samej podstawy(dochodu brutto) pracownik z własnej kieszeni zapłaci mniej, niż osoba prowadząca dzialalność.
Zgadzam się, że nieprzedsiębiorca przedsiębiorcy nie zrozumie. Ryzyko i wkład pracy jest olbrzymi i nieporównywalny z etatem. Jednak nieodrzucałbym argumentów mrx tylko dla tego, że najprawdopodobniej nie jest przedsiębiorcą. Tacy komentatorzy są tu bardzo cenni – pozwalają oni przedsiębiorcom takim jak my lepiej poznać sposoby myślenia drugiej strony i możliwe, że wypracować wspólne stanowisko.